W tym tygodniu mieliśmy wolne 1-ego maja. Poza tym nowy kurs z flamandzkiego - eh zaczynają się schody, ewidentnie już nie uczę na poziomie podstawowym.
Za oknem coraz piękniej, wszystko kwitnie, zieleni się, a dwór aż prosi się, żeby na niego wyjść (albo pole, albo podwórze..w zależności gdzie jesteśmy).
Przy dworcu centralnym rozwieszono pranie - jest to instalacja artystyczna. Niestety już zniszczona - chyba ktoś potrzebował na gwałt koszuli.
Pierwszy krótki rękaw i pierwsza krótka sukienka tej wiosny. W pobliskim parku widziałam rodzinę króliczków (niestety nie chciała pozować do zdjęcia). Znów natknęliśmy się na tę gotycką cementarkę.
Przepiękne zdjęcia:)
OdpowiedzUsuńŚliczna ta sukienka :-D Widziałam ją na żywo czy to nowy nabytek?
OdpowiedzUsuńwiosna w pełni!! śliczne zdjęcia, zwłaszcza to z tulipanami!
OdpowiedzUsuńpozdrowienia Kasiu!
Ale pieknie wiosennie, w koncu!!!
OdpowiedzUsuńJa tez wychodze na dwor! ;)))
Kursem się nie przejmuj. Znam ten ból, za kilka miesięcy już będziesz się z tego tylko śmiała. Ale krew, ból i łzy niestety muszą być:)) Rozumiem że przy takiej aurze ciężko jest siedzieć z nosem w książkach, no chyba że w parku na słoneczku;)
OdpowiedzUsuńNareszcie ciepło u Was :)
OdpowiedzUsuńAle dotykasz czułych nutek :) 2 lata mieszkałam w Antwerpii i flamandzkiego się nauczyłam dosyć szybko, ale za to francuski... oj pod górę było.
OdpowiedzUsuńJeju, jak pięknie! Wiosna dookoła ale i Ty jesteś wiosenna :))
OdpowiedzUsuń