Ten tydzień był pełen ruchu i podróży.
W poniedziałek zaczęłam kolejny kurs flamandzkiego. Aktualnie uczę się na trzech kursach jednoczeście: francuskim i dwóch flamandzkich (A2, B1). Do czwartku byłam bardzo zalatana. No i jeszcze gość na cały tydzień.
Potem pakowanie i fru wylot do Polski. W czwartek byliśmy na pożegnalnej kolacji w restauracji.
This week I started the third language course - now I do French and two Dutch courses in the same time. I spent more time in school than at home. And of course we had a guest for whole week.
On Thursday we went for the goodbye dinner in the restaurant.
Piątek wylot do Polski. Mój pierwszy lot z Tyrolean Airlines. Uhuhu lubię darmowe poczęstunki :)
Niesamowity widok na polskie góry!
On Friday I went to Poland. It was my first flight with Tyrolean Airlines. I really liked all snacks they gave make.
First time I saw Polish mountains from the sky.
Sobota - sklepy z mamą w Gliwicach, a potem koncert Hey w Wiatraku.
Saturday - shopping with my mom in Gliwice, in the evening rock concert.
Ale pilna uczennica z Ciebie, chwali sie :))
OdpowiedzUsuńBaw sie dobrze!
Ale bym sobie do Polski poleciala:)) moze w sierpniu sie uda!! Brawo za kursy jezykowe!!!
OdpowiedzUsuńBardzo twarzowe okularki ;)
OdpowiedzUsuńJaaaaaa... Byłaś na koncercie... Ale Ci zazdraszczam...
OdpowiedzUsuńPiękny portret. Czyżbyś była jakimś zaginionym bratem Marx? :P
OdpowiedzUsuńZaintrygowało mnie, że "ciągniesz" jednocześnie dwa poziomy flamandzkiego, jak to, jakoś tak dziwnie, że nie jeden? ja ciągle robie podchody i zawsze ... od początku! jakoś moja motywacja się wykrusza po drodze. Oczywiście mam tysiąc wymówek: praca, rodzina, dom, syn, psy.... każda wymówka jest dobra, kiedy jest skuteczna ... :)
OdpowiedzUsuń