Postanowiłam wziąć udział w
pocztówkowym konkursie - trzeba wybrać i opisać ulubioną kartkę pocztową. Niby proste. Z jednej strony mam ich tutaj sporo, z drugiej o wiele więcej w Polsce. A poza tym, jak tu wybrać, skoro wszystkie się podobają!?
Z tą kartką wiąże się pewna historia. Gdy przeprowadziłam się do Belgii mieszkaliśmy we dwoje w jednym pokoju i szukaliśmy mieszkania, by móc się wyprowadzić. Nawet już po jego znalezieniu, nie było to tak szybko możliwe, jakbym chciała. Od znalezienia i aprobaty sprzedawcy, do otrzymania kluczy minęły cztery miesiące. Dla mnie jednak te kilkadziesiąt tygodni trwały wieczność.
W tym czasie w Gandawie znalazłam tę kartkę. Od razu pomyślałam, że jest jakby adresowana dla mnie. Kupiłam ją i zawiesiłam tak, by móc codziennie na nią patrzeć.
Po przeprowadzce kartka wisiała sobie nad kominkiem, na święta została zdjęta.
Dzięki konkursowi znalazłam ją i przypomniałam sobie jej znaczenie :)
Super Kasiu, bardzo lubie kiedy pocztowki wieżą sie z historia, jestem pewna, że kazda jedna ją posiada, ale nie wszystkie je znamy. Przyznam, że mi samej byłoby trudno wybrac tą ulubioną.
OdpowiedzUsuńBuziaki
Bardzo ładna kartka :) Ja sama chyba nie wezmę udziału w tym konkursie z prozaicznego powodu - nie umiem wybrać tej ulubionej :lol: Wszystkie są moimi ukochanymi skarbami :)
OdpowiedzUsuńA skoro o konkursach mowa - zapraszam do odwiedzenia mojego bloga, na którym czeka na Ciebie niespodzianka :)