Instagram

niedziela, 11 czerwca 2017

Co z tą Belgią?

Jak patrzę na Brukselę po pięciu latach mieszkania w tym mieście?


Przyjechałam do Belgii w lipcu 2011 roku.  Przeszłam już fazy zachwytu, odrzucenia i zniechęcenia. Znalazłam swoją rutynę. Co zmieniło się w mojej percepji tego miasta? 


Przestałam się dziwić (a może i przyglądać innym) i zbytnio przejmować się swoim wyglądem.


Do metra wsiadł pan z kotem na ramieniu? Przez przejście dla pieszych przeszła drag queen? Spotkałaś panią w pidżamie w południe w spożywczym? W czym? W bamboszach.
To normalne.
Ale działa to też w dwie strony. Bruksela jak tak multikulturowa, że dla nikogo nie jesteś nietypowy, specjalny, jedyny w swoim rodzaju; spotyka się tu taki swoisty tygiel kultur, że nikt już na nikogo nie zwraca uwagi.
Nie masz żelazka w domu? Nie masz co ubrać na rozmowę kwalifikacyjną? Nie martw się, załóż coś czystego ;)
 
karnawałowe stroje na dzielnicy

panowie z klubu wąsaczy i ja

darmowa pocztówka reklamująca dzielnicę Saint Jose

darmowa pocztówka reklamująca dzielnicę Saint Jose

Mosty dla pana starosty


Nauczyłam się cierpliwości. Składasz papier w urzędzie i nigdy nie wiesz, kiedy i czy zostanie rozpatrzony. Tutaj nie ma „na gwałt”, na już, na wczoraj. Będzie, kiedyś tam, o ile ktoś nie zgubi twojego papieru.
Gdy święto urzędowe wypada we wtorek lub czwartek, często bierze się dodatkowy dzień wolnego tzw. fr. pont - most. Oczywiście z tego przywileju mogą korzystać też urzędy. Nie zdziw się więc, że nikt nie rozpatrzy twojego podania – jest przecież albo „przed długim weekendem” albo „zaraz po”. Masz czas, prawda?!
darmowa pocztówka

Zaproszenie na domówkę


Wysłałeś zawiadomienia na fejsie, że organizujesz imprezę o 19? Jest kwadrans po i nadal nikogo nie ma? Przyjdą, za godzinę, pół, no może półtorej. Przecież każdy zaproszony chciał się spóźnić tylko trochę, ale po wyjściu z domu zdał sobie sprawę z tego, że musi iść do sklepu po upominek. Każda nacja ma też inny dopuszczalny próg spóźnienia. Zawsze można zwalić też winę na korki ;) 
P.S. Uwaga i tak lepiej przygotować się na podaną wcześniej godzinę, bo Flamandowie będą na czas.
darmowa pocztówka


Śmieci


Na początku bardzo irytowało mnie wystawianie śmieci na chodnik. Zniesmaczona omijałam wielgachne worki odpadków ustawione przy każdym domu. Teraz już przywykłam.
Za to machinalnie zwracam uwagę na to, co i gdzie wyrzucam. Przez obowiązek segregacji śmieci, wiem ile zużywam puszek, czy jak dużo marnuję makulatury. 
Zaczęłam pić wodę z kranu i nadal żyję.
pocztówka przedstawiająca targ staroci
 Mniej kupuję (no mam nadzieję) za to z chęcią odwiedzam targi staroci i sklepy z używanymi rzeczami. Nigdy nie wiadomo, na jakie perełki się trafi.
lustrzana sylwetka Magritte'a

nawiązanie do twórczości Belga-abstrakta

Pogoda


Czasem oglądając zdjęcia nie sposób stwierdzić, czy były one robione w lipcu, czy może na początku marca. (przyp. red. dlatego zimą noszę czapkę albo kapelusz) Temperatury wahają się tu bowiem nieznacznie, zazwyczaj oscylują wokół 15 stopni. 
pierwsze słowa, których uczymy się w Brukseli - mural w jednej z dzielnic (och pada deszcz!)
Nie dziwi mnie częsty deszcz. Mniej narzekam na otaczający mnie chłód. Głódnie dlatego, że cieplej, niż zazwyczaj, się ubieram. Buty wybieram pod względem wodoszczelności.
A teraz jest na zewnątrz 25 stopni i oby zostało tak jak najdłużej. 
Belgowie wiedzą, że po deszczu, zawsze wyjdzie słońce, więc gdy tylko pojawi się ono na niebie, to licznie wychodzą z domu. Zasiadają w parkach, na kocykach, w ogródkach piwnych, żeby jak najwięcej nałapać promieni słonecznych na zapas.
darmowa pocztówka


Sklepy i urzędy


Zamiast psioczyć, że sklepy są zamknięte w niedzielę albo otwarte tylko do osiemnastej - z wyprawy po skarepty czy wazonik zrób prawdziwą wycieczkę. Zaplanuj ze szczegółami wyjście z tygodniowym wyprzedzeniem.       
Przed wyjściem do urzędu sprawdź a) czy nie jest to akurat dzień wolny b) godziny pracy.


urząd miejski dzielnicy Saint Jose

Kultura


Zaczęłam się więcej uśmiechać. W sklepie mówię "dzień dobry" i "do widzenia". Na koniec rozmowy, nie ważne, czy z panią telemarketerką, czy sąsiadką z dołu, życzę interlokutorowi "miłego dnia/ popołudnia/ weekendu (niepotrzebne skreślić). 
Nadal nie radzę sobie z pogaduszkami w windzie. Bardzo powoli przyzwyczajam się do obcałowywania wszystkich na powitanie i pożeganie. 
darmowa pocztówka


Zapraszam też do innych postów z cyklu letniego Klubu Polki na Obczyźnie:





piątek, 14 kwietnia 2017

Belgijskie tradycje wielkanocne

Wielkimi krokami, króliczymi susami, nadchodzą święta Wielkanocne.

Cóż takiego robią w ten czas Belgowie? Czy chodzą od kościoła do kościoła przeżywając mękę Pańską? Czy może przebierają się w białe tuniki i w milczących procesjach przemierzają ulice?

Nic z tych rzeczy. Mieszkańcy państwa frytek i gofrów, spędzają ten czas w rodzinnym gronie, na wakacyjnych wyjazdach (aktualnie dzieci w szkole mają dwa tygodnie wiosennych ferii, co jest okazją do wyjechania w ciepłe kraje).

Skąd wzięły się czekoladowe jajeczka?

Otóż według tradycji - wylatują one z kościelnych dzwonów.
Po zakończonej mszy w Wielki Czwartek wszystkie dzwony wylatują do Rzymu, aby poświęcił je papież, skąd wracają w niedzielę wypełnione słodyczami. Następnie zabrzmią one dopiero w czasie mszy rezurekcyjnej.
Belgijskie dzieci rankiem będą szukać jajeczek ukrytych w ich ogródkach. Kto je tam umieścił? Nikt, wypadły z rozkołysanych dzwonów.

Wiele miast i miasteczek organizuje w czasie około wielkanocnym atrakcje związane z szukaniem jajeczek w miejskich parkach.


http://www.belgique-tourisme.fr/informations/evenements-soignies-chasse-aux-oeufs-et-aux-tresors-a-soignies/fr/E/63760.html
Czekoladowe pralinki w kształcie jajek zostały pierwszy raz wyprodukowane w XIX wieku. Od tego czasu cieszą się nieustanną popularnością. Można też zakupić czekoladowe kurki, zajączki oraz dzwonki.

Co się je na święta?

W niedzielę wielkanocną przygotowuję się jagnięcinę.
Belgowie gustują w specjalnych, ekskluzywnych potrawach, których nie jedzą na co dzień. Mogą więc jeść owoce morza, przegrzebki, homary.

Nie ma jednego menu na święta. Każdy może zjeść co tylko mu się podoba.



Poniedziałek wielkanocny to dzień wolny od pracy. Święta z kraju czekolady trwają tylko 3 dni, mimo to można znaleźć kilka atrakcji.

Procesja w Lessines

W miejscu narodzenia jednego z najsłynniejszych belgijskich malarzy - Rene Magritte'a, z Lessines w Wielki Piątek organizowane są procesje postaci ubrane w czarne stożkowate suknie. Z ciemnościach miasta, idą oświetlając drogę pochodniami. Niektórzy z nich niosą symbole męki pańskiej. Towarzyszy im chór dzieci.
Procesja kończy się wejściem do kościoła, co symbolizuje wygraną wiosny nad zimą czy dobra nad złem.

Jedną z nich jest pielgrzymka z kijkami z Kain.

 Jest to walońska tradycja, która sięga XIV wieku. Zaczęto wtedy pielgrzymować na górę świętego Alberta, położoną 147 m npm. Wspinający się pątnicy zwykli znajdować okoliczne gałęzie na podpórki. Do dziś wyrusza się, aby odwiedzić kościół na górze dzierżąc laski z dłoni. Można wybrać trzy trasy 6, 12 albo 20km.
Ze szczytu można podziwiać panoramę okolicy.
W czasie wspinaczki jest organizowany konkurs dla spostrzegawczych piechurów.

Parada z Lembeek

W świąteczny poniedziałek z Lembeek, we flamandzkiej części Belgii,  ruszy procesja ku czci świętego Verona, patrona miasta. Przebrani w stroje żołnierzy z XIX wieku, uczestnicy przemierzą 18 km po drodze odwiedzając - Lembeek, Tubize i Clabecq.

linki











Maybe you will like also:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...